wtorek, 6 września 2016

Jordania - część pierwsza



Miałam wielkie szczęście. W pierwszych moich podróżach, ponad dwadzieścia lat wstecz, oglądałam Afrykę egzotyczną, Afrykę szczęśliwą. Ludzi cieszących się wreszcie wolnością po długim okresie zniewolenia kolonialnego. Następował systematyczny rozwój oświaty, warunków socjalnych, obyczajowości - szczególnie kobiet.

Wioząca mnie samochodem młoda Tunezyjka - już ubrana w europejską garsonkę, ale jeszcze włosy spowijała ciemna chusta. Tak ładnie określiła czas postępowych reform - na razie pozwolono nam otworzyć oczy, następnym etapem będzie otwarcie naszych umysłów. (socjalistyczne rządy prezydenta  Zajn al-Abidin ibn Ali).


Mądrzy, charyzmatyczni przywódcy krajów Afryki Północnej, krajów Bliskiego Wschodu przestali się podobać Ameryce i Zachodowi. Taktyka niszczenia postępowych systemów w Europie została przeniesiona na Afrykę. Propaganda Zachodu i Ameryki niszcząca Europę Wschodnią, trwała dziesiątki lat. Kraje Europy Wschodniej, bogatsze, mniej uzależnione od Zachodu - ich zniszczenie wymagało użycia sił NATO. Afryka, Bliski Wschód wykazały się doskonałą organizacją, postępem, umiejętnością wykorzystania bogactwa naturalnego - ropy. Dlatego tutaj od razu wprowadzono wojska i samoloty natowskie, bez osądzania zabito przywódców. Zachód pod różnymi pozorami “zaopiekował się” obszarami roponośnymi. Dezorganizacja plemion, brak przywódców - powodują to, czego jesteśmy świadkami. 

Europa i sąsiednie kontynenty stały się niebezpieczne dla niezorganizowanych podróżników, takich jak ja. Moimi podróżami zainteresowała się pani Lidia Duda, zaczęła realizować film dokumentalny dla programu pierwszego TVP. Realizacja następowała etapami uzależnionymi od przydziału środków. Trwało to kilka lat. Właśnie tego września, kiedy byłam już psychicznie przygotowana do podróży na Daleki Wschód - “tam teraz było bezpiecznie i tania żywność, zwalniało mnie to z dźwigania zapasów na kilka miesięcy”. Okazało się, że Pani Lidia zdobyła fundusze na dalszą realizację filmu. I tak padły plany mojej dalekiej podróży. 


Każda podróż jest ciekawa - czy daleka, czy bliska. Tym bardziej w doborowym towarzystwie ekipy realizującej film. Luksusowe warunki przemieszczania się, z możliwością podziwiania przepięknych krajobrazów całej dawnej Jugosławii. Rany, zniszczenie wyrządzone narzuconą wojną zabliźniają się - pamięć krzywdy ciągle trwa. Samochody “na stopa” zatrzymywałam tylko dla potrzeb filmu. Wsiadał też operator. Wszyscy mieszkańcy dawnej Jugosławii szczerze się wypowiadają na temat wojny. A ja ich do tego prowokuję. Niestety wszystkie fragmenty szczerych rozmów na temat wojny, polityki i Zachodu, cenzura wycięła. Poza wszystkimi przyjemnościami zorganizowanej “wycieczki”, okazało się, że zarobiłam niewielkie pieniądze. Pierwsze zarobione pieniądze od czasu, kiedy transformacja przekreśliła dalszą możliwość mojej pracy zawodowej - miałam wtedy 55 lat. 

Świadomość posiadania pieniędzy - 1700 zł - zmieniła w jednej chwili świadomość mojego działania. To ze jest już druga połowa września, że mój powrót przypadnie na okres późnej jesieni nie odstrasza mnie. Przez Europę jadę autostopem. Jesienna słota, deszcze, chłód utrudniają przemieszczanie się, ale ułatwiaj kontakt z ludźmi. Jestem podziwiana za odwagę. Protesty na Węgrzech, protesty w Bukareszcie, aresztowania. Spotkani ludzie chronią mnie przed zagrożeniami, zapraszają do bezpiecznych domów. Przyjazne małżeństwo młodych Rumunów - przedstawiają się jako ortodoksyjni wierni wyznania prawosławnego. Karmią, suszą moją przemoczoną odzież, a rano wsadzają do pociągu, który odwiezie mnie do granicy Bułgarii.


W Grecji protesty. Wspaniała autostrada, którą podziwiałam przed kilku laty wypełniona setkami samochodów. Na poboczach uzbrojona policja, ale też widzę cywilów z bronią. Młoda śliczna Greczynka, polnymi drogami dowozi mnie do przedmieść Aten. Wysiadam na przystanku autobusowym. Stojący ludzie udzielają informacji - ta linia działa. Piękna Greczynka wciska bilet autobusowy do kieszeni kamizelki. W Atenach bywałam na tyle często, że znam drogę do Placu Omonia - dalej do przyjaznego mi schroniska International Young Hostel - Victor Hugo. Niestety - podrożało. Muszę dobrać trochę pieniędzy. Sama nie potrafię obsłużyć bankomatu. Pomaga mi wychodzący z banku Rosjanin. Dziwi się, że tak mało Euro wybieram. Wyciąga 100 Euro i wręcza mi - odmówiłam- . spasiba, ja tolko czetyry doba budu w Ateny. “A potem jadę i jadę i jadę”... Zaśmiał się, schował pieniądze. Rano zjawił się w schronisku Janis. Zaczęła się akcja mądrego wykorzystania moich możliwości finansowych. W planie mam podróż na Bliski Wschód - Jordania i Oman. I jak się uda - Indie. Już teraz nie zależy mi, żeby było jak najszybciej. Musi być jak najciekawiej i jak najtaniej. Planowałam prom do Egiptu - niestety - może względy polityczne, może ekonomiczne - prom już nie kursuje. Czymś muszę pokonać Morze Śródziemne. I Janis i recepcja ze schroniska wysyła “wici”. Najszybciej, najtańszy bilet lotniczy do Kairu.